„Idziemy przez Stocznię wezwać innych do strajku — zaproponowałem. — Potem zbierzemy się na placu przed bramą i tam przygotujemy nasze postulaty. Musimy pokazać na zewnątrz, że strajkujemy. To nasza szansa.” Ruszyłem, pozostali za mną. Kątem oka widziałem, jak robotnicy schodzili z budowanego obok statku. „Jest dobrze” — pomyślałem.
To już nie była milcząca masa. Przy każdej hali zatrzymywaliśmy się, wzywaliśmy gapiów, by dołączyli do nas. Pochód pęczniał [...]. Na placu było nas dwa, może trzy tysiące. Zatrzymałem wszystkich i na ich oczach zamknąłem główną bramę.
Gdynia, 15 sierpnia
Andrzej Kołodziej, Gdyńscy komunardzi. Sierpień 1980 w Stoczni Gdynia, Gdynia 2008, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Cały dzień, bez przerwy nawet na posiłek, stał ten Andrzej [Kołodziej] na wózku i tłumaczył w spokoju, że strajk wygramy [...]. Tak przestaliśmy do wieczora i przyznam, że miałem cichą nadzieję, że pójdziemy do domu, ale tak nie było, bo Andrzej powiedział o zmierzchu, że nie będziemy się rozchodzić.
Gdynia, 15 sierpnia
Sierpień 80 we wspomnieniach. Relacje z Wybrzeża, red. Marek Latoszek, Gdańsk 1991, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
„Komuna” — godz. 9.20. Zgasło światło. Wyszedłem przed budynek centrali. Spojrzałem wzdłuż ulicy i zobaczyłem grupę ludzi, która szła w stronę byłej pochylni. Zapachniało mi Grudniem 1970 roku. Ludzie w kombinezonach nerwowo coś wykrzykiwali i szli do bramy głównej. Poleciałem w kierunku budynku kadr, w którym pracowali moi koledzy. Szybko opowiedziałem, co jest grane. Wyszliśmy przed budynek. Na placu stała dość liczna grupa młodych ludzi. Ktoś stał na kupie piasku i przemawiał. Mówił o wykorzystywaniu klasy robotniczej, złej gospodarce i o tym, że Stocznia Gdańska strajkuje. Ludzi przybywało i wszyscy głośno wykrzykiwali podawane przez niego hasła.
W kadrach panika. Kadrowe w strachu, że przyjęły go do pracy dwa dni temu. Okazało się, że jest to pracownik wydziału K-3, lat 21. Zaszokowało mnie, że jeden młody, nikomu nieznany, tak może grać na uczuciach. Ludzie byli jak w transie, a on mówił bez przerwy to, o czym każdy słaby cicho myślał, a odważniejszy — głośno w czterech zaufanych ścianach. Po około dwóch godzinach było już bardzo dużo ludzi. Stali tak rozgrzani, że zdolni do wszystkiego. Poprosili o megafon — dostali go od straży przemysłowej.
Gdynia, 15 sierpnia
Andrzej Kołodziej, Gdyńscy komunardzi. Sierpień 1980 w stoczni Gdynia, Gdynia 2008.
Kilka minut po godzinie 14.00 uzyskałem połączenie telefoniczne z sekretariatem dyrektora Stoczni Gdańskiej. Sekretarka poinformowała mnie, że właśnie zostało podpisane porozumienie i wszyscy opuszczają Stocznię. Zadzwoniłem do znajomych mieszkających w pobliżu stoczni. [...] Znajoma jeszcze nic nie wiedziała, ale spojrzała przez okno i krzyknęła: „Co oni robią, oni naprawdę wychodzą!”. Nogi ugięły się pode mną. [...] Ogarnęła mnie wściekłość.
Nagle ożyły megafony. To dyrektor [...] informował o zakończeniu strajku w Gdańsku i wzywał do opuszczenia terenu zakładu. [...] Ludzie powoli zaczynali się rozchodzić. Usiłowałem ich powstrzymać.
Gdynia, 16 sierpnia
Andrzej Kołodziej, Gdyńscy komunardzi. Sierpień 1980 w Stoczni Gdynia, Gdynia 2008, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Plac przed Stocznią był wypełniony przybyłymi na mszę mieszkańcami Gdyni. [...] Było kilka tysięcy osób. [...] Wokół prowizorycznego ołtarza polowego zebrali się prawie wszyscy strajkujący. Błyszczały instrumenty stoczniowej orkiestry. Nastrój uroczysty, w milczeniu oczekiwaliśmy czegoś ważnego. Z rozmieszczonych wokół licznych głośników popłynęły słowa kapłana. [...]
Nikt dotąd nie mówił w Polsce tak otwarcie i tak dobitnie o prawach zwykłych ludzi. [...] To niesamowite widzieć, jaką moc mają słowa. Zwarta masa ludzi przeistaczała się w jeden zespolony organizm. Powstająca pod wpływem chwili wspólnota — to rodziła się solidarność.
Gdynia, 17 sierpnia
Andrzej Kołodziej, Gdyńscy komunardzi. Sierpień 1980 w Stoczni Gdynia, Gdynia 2008, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Zaraz po śniadaniu przystąpiliśmy do wyborów. Poleciłem wykonanie tablic z symbolami wszystkich wydziałów. Wszyscy mieli podzielić się na sektory i zgromadzić wokół symboli własnych wydziałów. Następnie wszystkie wydziały miały wydelegować swoich przedstawicieli proporcjonalnie do ilości zatrudnionych na danym wydziale. Szło nam jak po przysłowiowej grudzie. Lata bolszewizmu odzwyczaiły ludzi od samodzielnego myślenia. Zawsze „ktoś” podejmował decyzje za nich, a wybory były zwyczajną farsą. Teraz musieli uczyć się nowych reguł życia, bez podręczników. Trudna była ta pierwsza lekcja wymuszonej demokracji. […] Wszyscy żądali demokracji w państwie, lecz nikt nie wiedział, jak się to ma w praktyce. Ale uczyliśmy się pilnie i po kilku godzinach mieliśmy wybrany komitet strajkowy.
Gdynia, 18 sierpnia
Andrzej Kołodziej, Gdyńscy komunardzi. Sierpień 1980 w stoczni Gdynia, Gdynia 2008.
Po powrocie [z Gdańska] dowiedziałem się o nowej inicjatywie strajkujących. Postanowili utworzyć własną pocztę. To wspaniałe! Jeśli ten strajk wystarczająco długo potrwa, utworzymy własne struktury administracyjne. I po co nam wówczas czerwoni? Mieliśmy już własny zarząd, administrację, zaopatrzenie, ewidencję osobową, środki komunikacji medialnej (drukarnia i radiowęzeł), zaopatrzenie i służby porządkowe. Wszystkim tym kierowali ludzie, którym te zadania powierzono po raz pierwszy w życiu. Wywiązywali się doskonale.
Gdynia, 20 sierpnia
Andrzej Kołodziej, Gdyńscy komunardzi. Sierpień 1980 w stoczni Gdynia, Gdynia 2008.
Po śniadaniu jedziemy do Gdyni Gł. W kolejce po prasę stoi chyba 500 osób. Kupuję „Głos Wybrzeża” i „Dziennik Zachodni”. Wiadomości są skromne [...]. Udajemy się na halę targową. [...] Oglądam stragany z warzywami, rozpiętość cen różna. Jest dużo owoców, drób, nabiał, jarzyny. Ceny bardzo wysokie. Takie, jakich nigdy nie widziałam. Są skojarzenia wojenne znane z filmów i opowiadań starszych, którzy wojnę przeżyli. Po drodze wstępuję do sklepu spożywczego po dłuższym odstaniu udaje się kupić kostkę masła. [...]
Po południu jedziemy pod Stocznię, być może dowiemy się coś na temat rozmów Komisji Mieszanej. Niewiele się dowiadujemy, wiadomym jest fakt, że tok rozmów jest bardzo złożony. Zainteresowanie rozmowami przeogromne. Pod stocznią rozdawane są ulotki i wydane dotychczas biuletyny informacyjne. [...] Wystawiona jest również skarbonka o wolne datki dla strajkujących. Wrzucam datek. Ludzie nie szczędzą pieniędzy, wrzucają i walutę obcą. Są przekonani o celowości wsparcia finansowego tej akcji. Prasa codzienna niewiele daje informacji na tak ważny temat. Ludzie łakną informacji, kolejki przed kioskami z prasą nie maleją. Przy dostawie prasy, kolejki duże — przed każdym kioskiem stoi 100–300 w zależności od miejsca usytuowania kiosku „Ruch”.
Gdynia, 29 sierpnia
Domicela Pankiewicz, Dziennik z sierpnia 1980 w zbiorach Biblioteki Narodowej, akc. 13135.